LATA DZIEWIĘĆDZIESIĄTE, WSPÓŁCZESNOŚĆ, NIEMEN...
ELIK PLICHTA: Przejdziemy do współczesności, do roku dwutysięcznego i po dwutysięcznym, no właśnie, a co się działo w latach dziewięćdziesiątych?
APOSTOLIS ANTHIMOS: Nagrałem płytę w Stanach z Jim Beard'em, dzięki mojemu przyjacielowi Markowi Komarowi ("Days We Can't Forget" - przyp. tp). Przyjechałem do Polski w 1991 na Dinozaury, Józek mnie zaprosił. W 1993 przyjechałem na koncert Solidarności z Dżemem do Spodka, gdzie wyszła płyta, też całkiem niezła (SBB "Live 1993" - przyp. tp). Amerykańska przygoda zaczęła się w Akwarium gdzie kolega powiedział, że Pat Metheny robi jam-session: Musisz tam być. Znałem tam Marcina Pospieszalskiego, jadę z Katowic do Warszawy, Marcin mnie tam wbija. Poznałem Adamiaka, Adamiak mnie też znał oczywiście, wchodzę na jam-session i ustawiam się do kolejki, oczywiście za bębny. Akurat tak trafiłem, że bębniarze byli nie za dobrzy przede mną. Po paru taktach Pat Metheny mówi: Man, Great! Od razu, wiesz, zaświeciły mu się oczy i graliśmy chyba z godzinę, taki jam. Na drugi dzień w radiu Metheny miał wywiad i mówił: Tu jest jakiś Grek, Polak... Nie wiem kto to jest, świetnie gra na bębnach. Idziemy na jego koncert w Hali Gwardii i wiesz, po koncercie... (słychać muzykę). Świetny koncert i tak dalej... Chyba Metheny'ego ktoś chce zagrać... Akurat, czujesz? (śmiech).
ELIK PLICHTA: Zamówiłeś to, prawda? To się może wydarzyć tylko w Gdańskiej. Mówimy o nim i mamy muzę, podkład.
APOSTOLIS ANTHIMOS: Wszyscy muzycy są, Ścierański, Stańko, cała brać muzyczna pod sceną. Pat Metheny wychodzi rozdawać autografy, patrzy i pokazuje na mnie palcem: This man plays very good drums. Podchodzi do niego Artur Dutkiewicz: He is not drumer, he's a guitar player. A ten stanął tak, trochę wiesz, mówi do mnie: I like to hear you on the guitar. Po czasie nagrywam coś w Grecji, bo to była Polska - Grecja i tak dalej. Jadę z tymi nagraniami, umawiam się na płytę z muzykami których poznałem na jamie, Gil Goldstein (był na koncercie solidarności, miałem go na płycie właśnie dzięki Markowi), Jim Beard, Matthew Garrison. Pojechałem do Nowego Yorku, nagrałem płytę w dwa dni. Potem widzieliśmy tam Pata Metheny, powiedział: Słyszałem o Twojej płycie, że to była najszybsza płyta na Manhattanie, nagrałeś ją w dziewięć godzin (śmiech). Ja byłem tak skichany, miałem taką tremę, przedtem oczywiście mieliśmy dwa dni prób. Ja improwizowałem to na pianie, oni spisywali to w nutach, robili z tego numer. Ja w ogóle zgłupiałem. O co chodzi? Co tu się dzieje? W ogóle inny świat. Sam chciałem tej konfrontacji, ale jak ją widziałem z bliska... To nie jest granie na jamie, jak przychodziłem do roboty w studiu, to myślałem, że się pokakam, miałem pełne gacie. Taka była prawda, ale przygoda została. OK świetnie. Teraz mam nową przygodę, M'Bappe Etienne i Gary Husband. Gary Husband jest keyboardzistą Johna Mclaughlina. Wysłaliśmy do nich moje płyty, bardzo im się to podobało i przyjechali, zrobiłem siedem koncertów. Teraz musiałem trochę odwołać bo oni tam złapali jakąś większą trasę i tak dalej, ale w przyszłym roku będziemy dalej grać. Garry Husband, to świetny pianista i drummer. U mnie gra na bębnach, ale jak jest fortepian na sali, to wchodzi na fortepian, ja przechodzę na bębny. Bawimy się tak, jest świetna zabawa. Oby tak dalej.
ELIK PLICHTA: Czyli nie próżnujesz i to jest dowód jedynie na to, że dobra muzyka, dobry gust, dobre umiejętności, fenomenalne umiejętności obronią się w każdym czasie, prawda?
APOSTOLIS ANTHIMOS: Bronię się jak mogę (śmiech). Bo nic innego nie umiem robić. Jeżeli to tak można powiedzieć, że ja coś umiem. Wiesz, całe życie... Jestem trochę leń z natury, jestem Grekiem. Zawsze dochodzę do czegoś... Staram się jak najłatwiej, żeby się nie za bardzo wysilić, żeby to było naturalne, żeby to nie było takie, wiesz, wypchane, wyciśnięte i tak dalej. Trzeba iść z tą rzeką jakoś tak, wiesz, w zgodzie.
ELIK PLICHTA: Tak, jak jest się ze sobą w zgodzie, to się odnosi sukcesy. Okazuje się, że tak to bywa. ale powiedziałeś, że doły też miałeś.
APOSTOLIS ANTHIMOS: Doły też były, oczywiście. Wiesz, cały czas są doły. Ja się trochę boję siebie, za każdym razem jak wychodzę na scenę, nie wiem co się stanie, wiesz. To wtedy, te emocje są takie... Chcesz coś przekazać, żeby to nie poszło tak w ścianę. Chcesz coś zostawić. Nie chcę żeby to było takie wyrzucone.
ELIK PLICHTA: Dzisiaj w Oberhausen, to chyba jakaś nowa rola dla Ciebie, będziesz jurorem na zlocie fanów Czesława Niemena, będziesz się przyglądał młodym lub niemłodym artystom którzy dzisiaj zmierzą się z legendą. Jak Ty do tego podchodzisz?
APOSTOLIS ANTHIMOS: Nie wiem, ja jeszcze nie byłem w żadnym jury, pierwszy raz zobaczę jak to jest.
ELIK PLICHTA: Będziesz zwracał uwagę na emocje, czy będziesz bardziej zwracał uwagę na kunszt, czy ogólną całość, jak...
APOSTOLIS ANTHIMOS: Na ogólną całość, musi być jakaś przemowa.
ELIK PLICHTA: Bo wiesz, ja myślę sobie osobiście, jeżeli miałbym się podjąć takiego wyzwania, zmierzyć się z Czesławem, to tak ja Ty powiedziałeś, miałbym pełne portki przed taki występem. I chyba jesteś świadomy, że ci ludzie którzy się tutaj pojawią podobnie się czują.
APOSTOLIS ANTHIMOS: Podobno niektórym wychodzi nieźle. Irańczyk, czy Turek był tutaj w zeszłym roku i świetnie zaśpiewał Niemena.
ELIK PLICHTA: No wiesz, nie wiadomo czy czasem nie zadziałają polskie emocje, że ktoś, kto się nauczył po polsku, wiesz, nie wiem, nie znam, nie jestem w stanie ocenić, ale...
APOSTOLIS ANTHIMOS: Przecież, to nie musi być Polak albo Polka.
ELIK PLICHTA: Oczywiście, że tak. Jasne.
APOSTOLIS ANTHIMOS: Niemen miał charyzmatyczny głos, akurat chodzę do kogoś na masaż, to on mi puszcza stare rzeczy Niemena, bo wie, że kiedyś graliśmy z Niemenem. Niech leci.
ELIK PLICHTA: Miałem raz przyjemność z panem Czesławem i on miał duży problem głównie z dziennikarzami, miał problem z radiem i z mediami, że kilka tysięcy utworów napisał, a ograniczają go do sześciu, siedmiu piosenek.
APOSTOLIS ANTHIMOS: Jego w ogóle ograniczali, tam jakiś smród poszedł, tylko ja nie wiem o co chodzi dokładnie. Coś ktoś... Nie mogę powiedzieć, coś było na solidarność, coś się źle wypowiedział, czy jakiś był montaż, tego nie wiem. I na niego padła w ogóle, jakaś klątwa. Nie puszczali go w radiu, nigdzie (Na przełomie roku 1981/1982 wyemitowano w Dzienniku Telewizyjnym zmontowany wywiad z Czesławem Niemenem, sugerujący, że artysta popiera wprowadzenie stanu wojennego, patrz tekst poniżej - przyp. tp)
ELIK PLICHTA: Czy miałeś z nim później kontakt prywatny?
APOSTOLIS ANTHIMOS: Ja miałem z nim zawsze kontakt, miałem bardzo dobry z nim kontakt. Był to człowiek bardzo ciepły. Ja mu zresztą byłem bardzo wdzięczny, za to, że z nim byłem, przeżyłem kilka fantastycznych chwil, miałem je później z SBB, ale one były trochę inne, dlatego, że byłem wtedy młodszy.
ELIK PLICHTA: No właśnie, jaki był jako muzyk, czy był takim typowym liderem który miał swoją wizję i cała reszta była dokładką, czy był gotowy na współpracę z muzykami, otwarty na waszą działalność?
APOSTOLIS ANTHIMOS: Był gotowy, ale dużą robotę zrobił Józek, bardzo dużą. Główne aranżacje były Józka i tam były jakieś niedomówienia, że Czesław się podpisywał. Dokładnie nie wiem o co chodzi, ale ja przypisuję Józkowi dużą robotę. Czesław na to przystawał, bo to było dobre, czyli Józek muzycznie go niejako dominował.
ELIK PLICHTA: Twój dzisiejszy występ co planujesz?
APOSTOLIS ANTHIMOS: Mieliśmy jakąś próbkę tutaj, nie wiem, popróbowaliśmy. Zobaczymy, może coś wyjdzie. Raczej jamowo.
ELIK PLICHTA: Anthimos Apostolis był naszym gościem. Pięknie dziękuję za spotkanie. Bardzo cieszę i jestem szalenie dumny, że będę mógł Ciebie usłyszeć dzisiaj na żywo. No i w tym miejscu, gdzie pojawią się ludzie którzy kochają muzykę i kochają Czesława Niemena. Wy byliście, jesteście gwarantami tej najwyższej jakości. Dzięki Wam za to.
APOSTOLIS ANTHIMOS: Dziękuję bardzo, bardzo mi miło.
APOSTOLIS ANTHIMOS: Nagrałem płytę w Stanach z Jim Beard'em, dzięki mojemu przyjacielowi Markowi Komarowi ("Days We Can't Forget" - przyp. tp). Przyjechałem do Polski w 1991 na Dinozaury, Józek mnie zaprosił. W 1993 przyjechałem na koncert Solidarności z Dżemem do Spodka, gdzie wyszła płyta, też całkiem niezła (SBB "Live 1993" - przyp. tp). Amerykańska przygoda zaczęła się w Akwarium gdzie kolega powiedział, że Pat Metheny robi jam-session: Musisz tam być. Znałem tam Marcina Pospieszalskiego, jadę z Katowic do Warszawy, Marcin mnie tam wbija. Poznałem Adamiaka, Adamiak mnie też znał oczywiście, wchodzę na jam-session i ustawiam się do kolejki, oczywiście za bębny. Akurat tak trafiłem, że bębniarze byli nie za dobrzy przede mną. Po paru taktach Pat Metheny mówi: Man, Great! Od razu, wiesz, zaświeciły mu się oczy i graliśmy chyba z godzinę, taki jam. Na drugi dzień w radiu Metheny miał wywiad i mówił: Tu jest jakiś Grek, Polak... Nie wiem kto to jest, świetnie gra na bębnach. Idziemy na jego koncert w Hali Gwardii i wiesz, po koncercie... (słychać muzykę). Świetny koncert i tak dalej... Chyba Metheny'ego ktoś chce zagrać... Akurat, czujesz? (śmiech).
Apostolis Anthimos DAYS WE CAN'T FORGET |
APOSTOLIS ANTHIMOS: Wszyscy muzycy są, Ścierański, Stańko, cała brać muzyczna pod sceną. Pat Metheny wychodzi rozdawać autografy, patrzy i pokazuje na mnie palcem: This man plays very good drums. Podchodzi do niego Artur Dutkiewicz: He is not drumer, he's a guitar player. A ten stanął tak, trochę wiesz, mówi do mnie: I like to hear you on the guitar. Po czasie nagrywam coś w Grecji, bo to była Polska - Grecja i tak dalej. Jadę z tymi nagraniami, umawiam się na płytę z muzykami których poznałem na jamie, Gil Goldstein (był na koncercie solidarności, miałem go na płycie właśnie dzięki Markowi), Jim Beard, Matthew Garrison. Pojechałem do Nowego Yorku, nagrałem płytę w dwa dni. Potem widzieliśmy tam Pata Metheny, powiedział: Słyszałem o Twojej płycie, że to była najszybsza płyta na Manhattanie, nagrałeś ją w dziewięć godzin (śmiech). Ja byłem tak skichany, miałem taką tremę, przedtem oczywiście mieliśmy dwa dni prób. Ja improwizowałem to na pianie, oni spisywali to w nutach, robili z tego numer. Ja w ogóle zgłupiałem. O co chodzi? Co tu się dzieje? W ogóle inny świat. Sam chciałem tej konfrontacji, ale jak ją widziałem z bliska... To nie jest granie na jamie, jak przychodziłem do roboty w studiu, to myślałem, że się pokakam, miałem pełne gacie. Taka była prawda, ale przygoda została. OK świetnie. Teraz mam nową przygodę, M'Bappe Etienne i Gary Husband. Gary Husband jest keyboardzistą Johna Mclaughlina. Wysłaliśmy do nich moje płyty, bardzo im się to podobało i przyjechali, zrobiłem siedem koncertów. Teraz musiałem trochę odwołać bo oni tam złapali jakąś większą trasę i tak dalej, ale w przyszłym roku będziemy dalej grać. Garry Husband, to świetny pianista i drummer. U mnie gra na bębnach, ale jak jest fortepian na sali, to wchodzi na fortepian, ja przechodzę na bębny. Bawimy się tak, jest świetna zabawa. Oby tak dalej.
MUZEUM JAZZ FESTIVAL - Ostrów Wielkopolski 29-30.04.2011 r. Foto Andrzej Staszok, Jazz Forum 9/2011. |
APOSTOLIS ANTHIMOS: Bronię się jak mogę (śmiech). Bo nic innego nie umiem robić. Jeżeli to tak można powiedzieć, że ja coś umiem. Wiesz, całe życie... Jestem trochę leń z natury, jestem Grekiem. Zawsze dochodzę do czegoś... Staram się jak najłatwiej, żeby się nie za bardzo wysilić, żeby to było naturalne, żeby to nie było takie, wiesz, wypchane, wyciśnięte i tak dalej. Trzeba iść z tą rzeką jakoś tak, wiesz, w zgodzie.
ELIK PLICHTA: Tak, jak jest się ze sobą w zgodzie, to się odnosi sukcesy. Okazuje się, że tak to bywa. ale powiedziałeś, że doły też miałeś.
APOSTOLIS ANTHIMOS: Doły też były, oczywiście. Wiesz, cały czas są doły. Ja się trochę boję siebie, za każdym razem jak wychodzę na scenę, nie wiem co się stanie, wiesz. To wtedy, te emocje są takie... Chcesz coś przekazać, żeby to nie poszło tak w ścianę. Chcesz coś zostawić. Nie chcę żeby to było takie wyrzucone.
ELIK PLICHTA: Dzisiaj w Oberhausen, to chyba jakaś nowa rola dla Ciebie, będziesz jurorem na zlocie fanów Czesława Niemena, będziesz się przyglądał młodym lub niemłodym artystom którzy dzisiaj zmierzą się z legendą. Jak Ty do tego podchodzisz?
APOSTOLIS ANTHIMOS: Nie wiem, ja jeszcze nie byłem w żadnym jury, pierwszy raz zobaczę jak to jest.
ELIK PLICHTA: Będziesz zwracał uwagę na emocje, czy będziesz bardziej zwracał uwagę na kunszt, czy ogólną całość, jak...
APOSTOLIS ANTHIMOS: Na ogólną całość, musi być jakaś przemowa.
III Zlot Fanów Niemena, jury konkursu "Śpiewać Niemena". Foto Tomasz Czebatul. |
APOSTOLIS ANTHIMOS: Podobno niektórym wychodzi nieźle. Irańczyk, czy Turek był tutaj w zeszłym roku i świetnie zaśpiewał Niemena.
ELIK PLICHTA: No wiesz, nie wiadomo czy czasem nie zadziałają polskie emocje, że ktoś, kto się nauczył po polsku, wiesz, nie wiem, nie znam, nie jestem w stanie ocenić, ale...
APOSTOLIS ANTHIMOS: Przecież, to nie musi być Polak albo Polka.
ELIK PLICHTA: Oczywiście, że tak. Jasne.
APOSTOLIS ANTHIMOS: Niemen miał charyzmatyczny głos, akurat chodzę do kogoś na masaż, to on mi puszcza stare rzeczy Niemena, bo wie, że kiedyś graliśmy z Niemenem. Niech leci.
ELIK PLICHTA: Miałem raz przyjemność z panem Czesławem i on miał duży problem głównie z dziennikarzami, miał problem z radiem i z mediami, że kilka tysięcy utworów napisał, a ograniczają go do sześciu, siedmiu piosenek.
APOSTOLIS ANTHIMOS: Jego w ogóle ograniczali, tam jakiś smród poszedł, tylko ja nie wiem o co chodzi dokładnie. Coś ktoś... Nie mogę powiedzieć, coś było na solidarność, coś się źle wypowiedział, czy jakiś był montaż, tego nie wiem. I na niego padła w ogóle, jakaś klątwa. Nie puszczali go w radiu, nigdzie (Na przełomie roku 1981/1982 wyemitowano w Dzienniku Telewizyjnym zmontowany wywiad z Czesławem Niemenem, sugerujący, że artysta popiera wprowadzenie stanu wojennego, patrz tekst poniżej - przyp. tp)
Czesław Niemen - fragment książki Tomasza Raczka "Karuzela z herosami". |
APOSTOLIS ANTHIMOS: Ja miałem z nim zawsze kontakt, miałem bardzo dobry z nim kontakt. Był to człowiek bardzo ciepły. Ja mu zresztą byłem bardzo wdzięczny, za to, że z nim byłem, przeżyłem kilka fantastycznych chwil, miałem je później z SBB, ale one były trochę inne, dlatego, że byłem wtedy młodszy.
ELIK PLICHTA: No właśnie, jaki był jako muzyk, czy był takim typowym liderem który miał swoją wizję i cała reszta była dokładką, czy był gotowy na współpracę z muzykami, otwarty na waszą działalność?
APOSTOLIS ANTHIMOS: Był gotowy, ale dużą robotę zrobił Józek, bardzo dużą. Główne aranżacje były Józka i tam były jakieś niedomówienia, że Czesław się podpisywał. Dokładnie nie wiem o co chodzi, ale ja przypisuję Józkowi dużą robotę. Czesław na to przystawał, bo to było dobre, czyli Józek muzycznie go niejako dominował.
Wikipedia: ODE TO VENUS ze względu na wiele kompozycji Józefa Skrzeka i kompozycje zbiorowe zespołu uważana jest przez wielu słuchaczy właściwie za pierwszą płytę SBB. |
ELIK PLICHTA: Twój dzisiejszy występ co planujesz?
APOSTOLIS ANTHIMOS: Mieliśmy jakąś próbkę tutaj, nie wiem, popróbowaliśmy. Zobaczymy, może coś wyjdzie. Raczej jamowo.
ELIK PLICHTA: Anthimos Apostolis był naszym gościem. Pięknie dziękuję za spotkanie. Bardzo cieszę i jestem szalenie dumny, że będę mógł Ciebie usłyszeć dzisiaj na żywo. No i w tym miejscu, gdzie pojawią się ludzie którzy kochają muzykę i kochają Czesława Niemena. Wy byliście, jesteście gwarantami tej najwyższej jakości. Dzięki Wam za to.
APOSTOLIS ANTHIMOS: Dziękuję bardzo, bardzo mi miło.
WKRÓTCE: JAZZ OD NOWA FESTIVAL - 24.02.2012 Apostolis Anthimos Trio, feat Etienne Mbappe. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz