niedziela, 25 marca 2012

Moje "SBB"...


Piątego października minie już 10 lat od premiery pierwszej studyjnej płyty nowego SBB - „Nastroje”. Przez niemal dekadę zespół zdążył dorobić się sześciu płyt, dwie z Paulem Wertico, trzy z Gaborem Nemethem i ostatniej, nagranej w duecie: Skrzek - Apostolis. Jak dotąd (cały czas mowa o nowym wcieleniu zespołu), najdłużej czekaliśmy na drugi album: „New Century”, prawie trzy lata (premiera: 19.09.2005). „The rock” ukazał się po ponad dwóch latach (29.10.2007), „Iron Curtain” po roku i trzech miesiącach (26.01.2009), „Blue Trance” po roku i dziewięciu miesiącach (25.10.2010) i wreszcie „SBB” po prawie  półtora roku (19.03.2012).

Do najbliższego Empiku mam około 100 km, postanowiłem, tak jak zwykle, zamówić najnowsze dzieło SBB w sklepiku internetowym, mając cichą nadzieję, że już w dniu premiery będę mógł się nim cieszyć „razem” z sąsiadami ;) Bywały już takie przypadki, szczególnie w wypadku kolorowej serii. Niestety, tym razem trochę się przeliczyłem, płyta dotarła dopiero 22 marca, w czwartek. Jako, że pracuję na najbliższej poczcie, miałem już ją skoro świt, ale to mnie jakoś nie ucieszyło, przeciwnie… W pracy nie mam odtwarzacza CD, a nawet jeśli by był, to nie ma warunków do słuchania muzyki. Czekałem w męczarniach całe osiem godzin, od czasu do czasu spoglądając tęsknym wzrokiem na czarną okładkę albumu… W końcu jednak wybiła godzina wolności! Biegiem dotarłem na swoje osiedle, bijąc swój życiowy rekord na 1000 metrów. Przede mną zostały jeszcze tylko cztery piętra, otwarcie drzwi, zrzucenie w przedpokoju płaszcza i butów, pospieszne zaparzenie herbaty i włączenie odtwarzacza CD. Zawsze miałem wrażenie, że kieszeń wysuwa się zbyt wolno, ale tym razem to była naprawdę przesada. Położyłem się wygodnie na łóżku, w jednej ręce trzymając pilot w drugiej kubek z herbatą, nacisnąłem guzik. Popłynęły pierwsze dźwięki…

Materiał na płytę nagrano na przełomie listopada i grudnia ubiegłego roku w studio Maq Records w Wojtkowicach. Udaną okładkę zaprojektował znany architekt Tomasz Konior. Album wydano niezwykle starannie, prosto, ale z dobrym pomysłem na całość. W książeczce zamieszczono zdjęcia i krótkie komentarze do każdej kompozycji, składające się w historię SBB w pigułce. Sesja fotograficzna robi duże wrażenie, świetna i profesjonalna. Apostolis Anthimos widoczny jest tu po raz pierwszy bez gitary elektrycznej, zastąpiły ją pałki perkusyjne. Z kolei Józef Skrzek trzyma harmonijkę Hohnera, to jednak taka mała "zmyłka", nie usłyszymy bowiem tego instrumentu na płycie. Pod względem wydawniczym album bije na głowę ostatnie płyty SBB, a zwłaszcza „Blue Trance” z koszmarną, kolorową okładką, kojarzącą się z zupełnie inną muzyczną bajką.

Planowana premiera na 6 lutego, m.in. ze względu na opóźnienia związane z drukiem książeczki została przesunięta na 19 marca, w imieniny Józefa. Choć album nagrano w składzie: Józef Skrzek i Apostolis Anthimos, na trasie koncertowej dołączy trzeci muzyk, za bębnami wystąpi gościnnie Ireneusz Głyk. Na płycie zamieszczono 16 kompozycji, tytuły to przekrój biografii zespołu. Mamy tu do czynienia z niezwykle zwartą i mocną całością, zarówno pod względem muzycznym jak i tematycznym. Józef Skrzek tym razem zrezygnował z piosenek, na rzecz utworów instrumentalnych, teksty zastąpiły wspomniane opisy w książeczce. „SBB” to swoisty koncept album, niezwykła lekcja historii zespołu, od początków po współczesność. Ważnym, niemal równorzędnym instrumentem na płycie jest głos Józefa Skrzeka, słyszalny prawie w każdym utworze. Skrzek jest autorem sześciu kompozycji na płycie, w tym świetnej „Piwnicy”, mocnego „Niemena”, nieco rozmarzonych „Urodziny w Roskilde” i "Nowego Wieku" oraz utworu "Memento". Apostolis Anthimos ma na koncie dwie miniaturki: „Aries” i „Rozstanie”, oraz dwie wyśmienite kompozycje: „Lot nad Chicago” i „Muzy”, niestety, stanowczo zbyt wcześnie wyciszone, a żal… Pozostałe utwory powstały wspólnie, na szczególna uwagę zasługują: „74”, „Ameryka” i kończące całość: "Requiem”.

...miałem szczęście, może to nic nadzwyczajnego, ale nikt nie zakłócił mi pierwszego odsłuchania płyty, to dla mnie ważne. Jakie wrażenia? To b. dobry album, może nawet najlepszy jaki SBB nagrało ostatnio, a na pewno najbardziej spójny, właściwie, to stanowi jedną długą suitę. Muzycy snują wyborną opowieść, nie sposób się nią nie zachwycić. Dojrzałe, mistrzowskie wykonanie, wspaniałe wokalizy Skrzeka, może jest nieco zbyt lirycznie i smutno, ale jest pięknie. Szkoda mi tylko tych dwóch utworów Apostolisa, a może usłyszymy je niebawem na jego solowej płycie? Podobno wyjęcie i włożenie płyty do albumu "SBB" sprawia trudność, jeszcze nie wiem, jak na razie wyjąłem ją tylko raz, do tej pory jest w moim odtwarzaczu...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz