poniedziałek, 19 marca 2012

"Józef Skrzek: Nowa płyta SBB już 19 marca", Dziennik Zachodni.


Lubimy się z Apostolisem, mamy do siebie duży szacunek i spędziliśmy dobry czas w studiu, co upewniło nas, że potrafimy przyjaźnić się także w sferze dźwięku - mówi Józef Skrzek z SBB i opowiada Dziennikowi Zachodniemu o najnowszej płycie zatytułowanej SBB. Z Józefem Skrzekiem, multiinstrumentalistą i liderem grupy SBB, rozmawia Ola Szatan


Dzisiaj premiera najnowszej płyty SBB, zatytułowanej po prostu "SBB". Razem z Apostolisem Anthimosem niezmiennie tworzycie doskonale brzmiący duet.
Zdecydowaliśmy się zrobić ten album razem. Do studia nagraniowego weszło dwóch facetów, którzy muzycznie byli razem w latach 70., spotykaliśmy się w nowym wieku, najczęściej graliśmy ze sobą, wciąż jest nam ze sobą po drodze i dlatego też decyzja o tym, że razem coś nagramy, pojawiła się bardzo naturalnie. Lubimy się z Apostolisem, mamy do siebie duży szacunek i spędziliśmy dobry czas w studiu, co upewniło nas, że potrafimy przyjaźnić się także w sferze dźwięku.


Czym chcieliście zaskoczyć słuchaczy na swoim najnowszym albumie?
To nasze osobiste spojrzenie na współczesność, które przejawia się w muzyce SBB. Naszą płytę cechuje nowatorskie podejście, bardzo wyluzowane, z dużym smakiem, które pozwala słuchaczom na zupełnie nowy odbiór. W tej muzyce jest wiele prawdy o nas.


Jakiej prawdy?
Pokazujemy, że po latach możemy grać, a fani mogą usłyszeć nowy odcień tego, na co nas stać. Jeżeli podczas pracy w studio ciągle odkrywamy coś nowego, oznacza to, że jesteśmy twórczy, bowiem powielanie pewnych rzeczy jest i dla nas samych zwyczajnie nudne. Nowe brzmienie, świeże, dojrzałe, ale też spontaniczne i nasycone młodzieńczą werwą. Muzyka, która jest totalnie oderwana od cywilizacyjnej gonitwy za komercją, to prawdziwa sztuka. Po zakończeniu pracy w studio mam wrażenie, że moglibyśmy pracować jeszcze i jeszcze...


Pierwszy utwór zwiastujący album nosił tytuł "Ameryka".
Opowiada o naszym pobycie w Stanach Zjednoczonych, było to jeszcze za czasów, kiedy graliśmy z Jerzym Piotrowskim. Koncertowaliśmy tam we wspaniałych klubach i mieliśmy możliwość poznania wschodniego wybrzeża. Były to czasy, kiedy nastąpiło nasze rozstanie z Jerzym, ponieważ zadecydował wtedy, że zostaje w Stanach. Ameryka pokazała nam zakulisowe oblicza show-biznesu, ale podjęliśmy z Apostolisem decyzję o powrocie do kraju. Gdyby nie to, że miałem już dużą rodzinę, może wybrałbym Stany, ale bezpieczeństwo najbliższych było wtedy najważniejsze. Dyskutowaliśmy o ewentualnym wyjeździe z żoną Aliną, a najbardziej chciała ze mną polecieć Karina - moja najstarsza córka. Niestety, nie mogłem narażać rodziny na takie ryzyko i na niepewne jutro. Gdybym miał 18 lat, to może bym się zdecydował, ale niebezpiecznych pokus tam było wiele. Stany to karciana gra, można trafić na dobrą kartę, ale nieraz zdarza się porażka. Wolałem nie ryzykować.


Skąd pojawił się pomysł, by okładkę nowej płyty SBB zrealizował architekt Tomasz Konior?
Przede wszystkim dlatego, że to nasz człowiek. On również zaprosił mnie do swojego projektu, byłem m.in. na jego jubileuszu we Wrocławiu, gdzie grałem na fortepianie. Z Tomaszem Koniorem mamy podobne zainteresowania muzyczne. Mówi, że jest fanem twórczości SBB. Dla niego praca nad naszą okładką była wyzwaniem, bo wcześniej nie zajmował się takimi rzeczami. Wszyscy jesteśmy zadowoleni z efektu końcowego. Cieszę się z tej nowej płyty, która ukazuje się w dniu moich imienin, bo 19 marca jest Józefa (śmiech). Dlatego to tym większy prezent dla mnie.  


NOWA PŁYTA SBB NA BLOGU:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz